Triki w grze Chronos: Before the Ashes

Chronos: Before the Ashes jest trzecioosobową przygodówką części z wyjątkami RPG od studia Gunfire Games, a więc ekipy, jaka cierpi na swoim koncie zrecenzowane przeze mnie pewien termin temu Remnant: From the Ashes. To, że obie gry zostały spowodowane przez tą jedyną ekipę oraz zajmują bardzo podobne stopnie nie jest działaniem przypadku. Chronos: Before the Ashes to bowiem prequel Remnant: From the Ashes, co ważna odczuć głównie pod koniec niezbyt długiej kampanii fabularnej. Nazywa to, że znajomość poprzednika, jaki w sprawie składa się następcą recenzowanego tytułu, nie jest obliguje do poznania historii opowiedzianej w Chronos: Before the Ashes.

Poza tymże warto zaznaczyć, iż w Remnant: From the Ashes broń biała była jedynie dodatek, bo w trakcie zabawy mieli z ciekawych karabinów a właśnie bardzo, natomiast Chronos: Before the Ashes to gra, w której będziecie machać chociażby mieczem, a tarcza ochroni was przed przeciwnikami. Tyle słowem wstępu. Przejdźmy do konkretów.

Nie przekraczając zbyt w punkty fabularne, warto podkreślić, że ważnym celem podróży naszego bohatera w Chronos: Before the Ashes jest pokonanie smoka. Jeśli zastanawiacie się po co i dlaczego, to reakcji na owe wydarzenia otrzymacie zarówno w pierwszych scenach kampanii, kiedy również mało później. Powinien jednak przyznać, że treść nie jest najogromniejszym punktem pomysłu dodatkowo mogłaby być daleko lepsza, tylko z przeciwnej części czy ktoś łudził się, że Chronos: Before the Ashes zaoferuje opowieść, któa zapadnie nam w pamięć? Nie daje mi się.

Natychmiast po przejęciu opiece nad twarzą oraz spełnieniu kilku podstawowych akcji uznałem, że Chronos: Before the Ashes to nieco w sposobie Soulsów dla biedaków. Działa nie porwała mnie ani oszałamiającą grafiką, ani zaawansowanymi animacjami postaci, nie wspominając obecnie o efektownym systemie walki. Już to natomiast odszczekałem, bo kilkanaście minut później naprawdę zacząłem szukać radość z przyjemności. Dotyczyło to z niewiele powodów.

Chronos: Before the Ashes przekonał mnie do siebie przede wszystkim świetnie przemyślaną konstrukcją kampanii. Eksplorowanie niezbyt drogich w segmenty, ale klimatycznych lokacji sprawiało frajdę do indywidualnego końca dlatego, że sprawcy nie pokusili się o stworzenie ubogiego klona Soulsów, lecz dodali sporo od siebie. Jeśli lubicie nie tylko różnorodne starcia z przeciwnikami, ale preferujecie do tego rozwiązywanie nieskomplikowanych zagadek logicznych, to Chronos: Before the Ashes na pewno wam się spodoba. Zwłaszcza, że łamigłówki zwykle nie należą do wymagających, choć odnalazłyśmy się również takie, przy jakich potrzebował nieco bardziej wysilić szare komórki.

W dużo miejscach niestety widać, że twórcy Chronos: Before the Ashes dysponowali niewielkim budżetem, jednak mimo wszystko spożytkowali dostępne fundusze należycie. Odnoszę wrażenie, że zabrakło chociażby pieniędzy na to, aby zaprojektować bardziej rozbudowany system rozwoju postaci. W takiej form zdecydowano się na zaimplementowanie naprawdę dobrej mechaniki. Każda śmierć naszego wojownika sprawia, że wystaje się on o rok starszy (grę rozpoczynamy uważając na karku 18 lat), oraz od dwudziestego do osiemdziesiątego roku bycia, co dziesięć lat, otrzymujemy możliwość wyboru jednej z niewiele nowych wiedz zwiększających zadawane obrażenia, idących na wesele większej liczby ciosów, itp. Prawda, że fajnie?

Ba! Więc nie koniec, bo Chronos: Before the Ashes postarza głównego bohatera także wizualnie. Grę kończyłem mając niespełna czterdziestkę i oczekiwałem inaczej niż na samym początku. Moja forma nie istniała teraz aż tak szybka, niemniej wciąż radziła sobie w grze wręcz. Starszemu człowieku urosła również broda, której początkujący wojownik nie posiadał. Zamieniły się także rysy twarzy protagonisty, któremu – co dobre – z czasem rozpoczną także siwieć włosy.

To pojęcie pojawiało się w mojej głowie wielokrotnie podczas życia z Chronos: Before the Ashes. Gra nie jest znaczna, gdyż jej zrealizowanie zajmuje od sześciu do ośmiu godzin. Początkowo sprzedaje się, że eksplorujemy złożone labirynty tworzące się z wielu ścieżek, ale tak faktycznie to wyłącznie iluzja, lecz nie brakuje tu istotnego dla Soulsów odblokowywania skrótw. Gra tym dostęp do drugich obszarów jest zatrzymany w bardzo przemyślany sposób. Chcąc osiągnąć możliwość zwiedzania kolejnych lokacji musimy uporać się ze wspomnianymi już zagadkami. Większość spośród nich chce po prostu znalezienia odpowiedniego materiału również zamontowania go we dobrym miejscu (brakujący kryształ w oczodole rzeźby czy też fragment obrazu na płótnie). Do bieżącego powstaje nieskomplikowany crafting, dzięki jakiemu pragnąc zejść piętro niżej musimy najpierw posiadać linę oraz hak i związać te dwie prac ze sobą, aby uzyskać – uwaga! – linę z hakiem.

Gra nie oferuje także za dużo elementów wyposażenia, natomiast też, jakie znajdziemy, możemy ulepszać w małym stopniu. Chronos: Before the Ashes zaoferowało mi możliwość sprawdzenia miecza, topora, siekiery oraz włóczni, przy czym zdecydowałem się na czerpanie z pierwszych dwóch wyżej wymienionych rodzajów broni. W ekwipunku nie zabrakło oczywiście tarczy idącej na blokowanie ciosów wrogów. Jeżeli już mowa o przeciwnikach, to szybko zauważyć, że autorzy przygotowali kilka standardów i sprawnie nimi żonglowali, byśmy nie odczuli monotonii. Złego słowa nie można powiedzieć o grach z bossami, jakie nie były może jakoś szczególnie widowiskowe, ale pokonywanie „szefów” dawało wielką satysfakcję.

Tak dobrze, ale akurat te porównania do Soulsów? Obraz z możliwości trzeciej osoby? Jest. Blokowanie kamery na przeciwniku? Jako dużo. Lekki również ciężki atak? Są. Możliwość wykonywania uników i przewrotów? Tak! Po śmierci wracamy do ostatnio aktywowanego punktu kontrolnego? Owszem. Brak dokładnych uwag również potrzeba znalezienia optymalnej ścieżki metodą prób również braków? Jako dużo. Wysoki stopień trudności? Niekoniecznie, natomiast na heroicznym (u niego liczymy też przygodowy oraz prosty) Chronos: Before the Ashes może dać w kość.

Chronos: Before the Ashes to dodatkowo dość powolna gra. Jeśli czekacie na dynamiczne starcia z przeciwnikami, zatem będziecie rozczarowani. Moim zdaniem jednak tempo jest odpowiednie, gra tym dodany już stopień wyzwania sprawia, że recenzowaną pracę można opisać nie tyle mianem „souls-like”, co „souls-lite”, a to czymś dla pań zainteresowanych mechaniką Soulsów, których odstraszył wysoki poziom trudności w produkcjach studia From Software lub innych deweloperów. Pamiętajcie ale jednak, że Chronos: Before the Ashes kładzie nacisk nie tylko na walkę, tylko także na zagadki logiczne. https://pobierzpc.pl/mortal-shell-pobierz-gre/

Za pokonywanie wrogów w Chronos: Before the Ashes otrzymujemy punkty doświadczenia, jakie na innych levelach możemy użyć do rozwinięcia samej z kilku statystyk postaci, takich jak: siła, zręczność, mistyka również energię. Tu również sprzedaje się, że to niezbyt dużo oraz tak, gra nie przyciąga do tego, aby przechodzić ją wielokrotnie, jednak toż, co zaproponowali twórcy mi w zupełności wystarczyło. Też jak długość gry, liczba walk z kierownikami albo też opisany wcześniej system rozwoju postaci. Zdaję sobie sprawę, że Chronos: Before the Ashes mógłby istnieć mocno rozbudowany, a po kolosach z dostępnym światem pokroju takiego Assassin’s Creed: Valhalla, fajnie zagrać w obiekt młodszego oraz mniejszego.

Jakość tekstur w Chronos: Before the Ashes nie jest duża, ale gra także to, jak i brak większych elementów w lokacjach ewidentnie nadrabia klimatem budowanym za sprawą fenomenalnej gry słońca i cienia. Niezależnie z tego, czy eksplorujemy mroczne labirynty, albo same zwiedzamy otwarte przestrzenie, możemy dzielić na to, że często zakończymy się tylko po to, by popodziwiać widoki.

Chronos: Before the Ashes ma ponad jedną, ważną cechę – podczas konkurencje nie spotkał na żadne błędy, jeżeli nie mieć pewnego wroga, któremu udało się zadać mi obrażenia przez ścianę. Oczywiście gdy obecnie pisałem, spodziewałem się, iż będzie ostatnie zaledwie

Last updated